Później zawsze świeci słońce
Błażej stał przez moment oszołomiony tym, co przed chwilą zaświtało w jego głowie. Zatracając się w swoich przemyśleniach, nie mógł wydobyć głosu, by poprosić sprzedawczynię o wybrane kwiaty. Kobieta spoglądała na niego ze zdziwieniem, a następnie zapytała :
-Czy wszystko w porządku ?
-Tak, tak, poproszę mały bukiecik tych konwalii - uśmiechnął się, a kobieta odwzajemniła się.
Wychodząc
już z kwiatami, zastanawiał się, co powie ukochanej. Pewnie będzie
bardzo zaskoczona, gdyż ostatni raz widziała go w łóżku szpitalnym.
Za
rogiem wąskiej uliczki ujrzał wysoki wieżowiec, w którym mieszkała Iga.
Zadzwonił. Po chwili usłyszał łagodny głos kobiety, zapewne mamy
dziewczyny :
- Słucham ?
- Dzień dobry. Tutaj Błażej, kolega Igi. Czy zastałem ją w domu ? - zapytał niepewnie chłopak.
- Niestety nie, jest na próbie w teatrze. Możesz się tam udać, tylko musisz się pospieszyć, bo ...
- Dobrze, dziękuję, do widzenia - pożegnał się nie słuchając do końca.
-Do widzenia -usłyszał jeszcze za swoimi plecami.
Szybkim krokiem ruszył w stronę budynku teatru.
Gdy zamierzał przejść przez pasy niespodziewanie jego oczom ukazał się
obraz z dnia wypadku. Czuł teraz lęk, widząc ulicę, pędzące samochody.
walczył z tym uczuciem każdego dnia. Wiedział, że musi być wyjątkowo
czujny i ostrożny.
Doszedł
do celu. Pchnął duże drzwi, a jego oczom ukazał się spory hol, z
którego prowadziły cztery wejścia. Zdezorientowany nie wiedział, w
którą stronę się udać. Zauważył stojącego chłopaka, przebranego w strój
średniowiecznego rycerza. Podszedł do niego niepewnie i zapytał:
-Emm..hej, chciałem się zapytać, czy wiesz, gdzie znajdę Igę Nowacką ?
-Cześć,
tak. Gram z nią w jednej sztuce. Teraz mamy przerwę w próbie, a Iga
jest w garderobie. Wejdź do drugiej sali. Przy scenie będą drzwi, tam ją
zastaniesz - odpowiedział chłopak.
Podziękował i udał się we wskazanym kierunku.
Salę wypełniały rzędy miejsc, a na środku znajdowała się duża scena. Dekoracje jednoznacznie wskazywały na to, że to właśnie tutaj odbywa się próba. Rozstawiony tekturowy zamek pełen
wież i wycięty rumak wywołały uśmiech na jego twarzy. Po zejściu
schodami skręcił w stronę drzwi, na których odczytał: ,, Garderoba “. Na
myśl o tym, że za chwilę spotka osobę, której tak wiele zawdzięcza,
która jest dla niego tak ważna i z którą tak długo nie rozmawiał, jego
serca wyrywało się z piersi.
Wszystko będzie dobrze. Tylko zaraz, co ja jej powiem? Może po prostu : “Hej, to ja. Przyniosłem je dla Ciebie, proszę”.
Tak! Tak właśnie zrobię.
I po chwili smutna mina, zamieniła się w szeroki uśmiech.
Poprawił włosy i odetchnął, chwycił mocniej kwiaty i odważnie otworzył drzwi.
Zastał
dziewczynę czytającą książkę. Już miał wypowiedzieć wymyśloną
wypowiedź, kiedy nagle potknął się i cały bukiet wypadł mu z rąk wprost
na Igę. Oszołomiony, gwałtownie wstał i już chciał zacząć przepraszać
dziewczynę, gdy ona nagle wybuchnęła śmiechem.
-Wiedziałam,
że mnie lubisz, ale takiej niespodzianki się nie spodziewałam.
Wszystko w porządku?!-wykrzyknęła dziewczyna ze śmiechem i zarazem z
troską.
-Tak, pewnie ja...ja...chciałem tylko…-Błażej nie mógł wykrztusić słowa.
-Spokojnie, nie przejmuj się tak. Za kwiaty bardzo dziękuję- uśmiechnęła się-. Chodź, chciałabym Ci coś pokazać.
Złapała chłopaka za rękę i zaprowadziła go do ciemnej sali. W pewnym momencie pociągnęła za wajchę i wtedy ukazała się widownia, a oni sami stali na scenie.
Błażej
nie mógł wyjść ze zdziwienia. Dziewczyna z wielkim przejęciem
opowiadała o spektaklu, a on z wielkim zaciekawieniem słuchał każdego
nowego słowa. Pragnął, aby ta chwila trwała wiecznie… Niestety, nagle
na scenę wszedł chłopak, który wcześniej pomógł mu znaleźć Igę i cały
czar prysł.
- Przepraszam, nie chciałem wam przeszkadzać, ale już koniec przerwy. Musimy wracać do pracy.
- Dobrze, już idę, miło było cię zobaczyć, Błażeju. Może się spotkamy po próbie? - powiedziała w pośpiechu i wybiegła za kolegą.
Błażej wyciągną tylko za nią rękę, a po chwili skierował się do wyjścia.
***
Kiedy
wrócił do domu, postanowił zmienić szkołę. Był świadomy tego, że
będzie musiał nadrabiać materiał, którego uczyli się jego rówieśnicy.
Miał nadzieję, że będzie mógł kontynuować naukę na
zajęciach indywidualnych, ponieważ umożliwiłoby mu to skupienie się na
zagadnieniach, których nie rozumie oraz szybsze uzupełnienie brakującej
wiedzy. Wszedł do swojej sypialni, włączył komputer i poszukał najbliższych szkół. Znalazł kilka, do których rzeczywiście chciałby się wybrać, jednakże w trakcie poszukiwań wpadł na pomysł,
aby się usamodzielnić i poszukać pracy. Wiedział, że jego sportowa
kariera skończyła się, a z niczym innym nie chciał wiązać przyszłości,
więc czemu by nie zacząć pracować? Skończył osiemnaście lat, więc mógłby
się wyprowadzić i prowadzić życie po swojemu. Bez współczujących,
nadopiekuńczych rodziców.
Szybko
wybił to sobie z głowy. Pomyślał o Idze, która zapewne uczy się w
jednej z pobliskich, a zarazem najbardziej prestiżowych szkół. Była
inteligentna, ambitna. Chciała zostać lekarką, ponieważ pomaganie zawsze
stanowiło ważną część jej życia. Stwierdził, że nie będzie gorszy i też
zacznie kontynuować naukę. Pewny swojej decyzji skierował się do
salonu, by porozmawiać z mamą. Przekraczając próg, zauważył troskę w
oczach pięknej, choć niemłodej kobiety.
Ludzie
twierdzili, że on i mama są jak dwie krople wody. Te same małe zgrabne
noski oraz pełne usta. Z zamyślenia wyrwało go pytanie, zadane przez
jednego z domowników:
- Coś się stało, kochanie? Wyglądasz na osłabionego. Może lepiej będzie, jak się położysz?
-
Dziękuję za troskę, mamo, ale przyszedłem oznajmić, że chcę wrócić do
szkoły. Śpiączka i tak odebrała mi kilka lat życia, więc nie zamierzam
tracić kolejnych. - wyrzucił z siebie jednym tchem.
- Jesteś tego pewny? Naprawdę wiele
cię ominęło. Twoi rówieśnicy są już w szkołach średnich. Co poniektórzy
już założyli rodziny. Pamiętasz Anię ze swojej starej klasy? Ostatnio
widziałam ją z wózkiem!
- Nie jestem już dzieckiem, dam sobie radę. - skwitował i wrócił do swojego pokoju.
Tam czekało na niego pełno wspomnień. Puchary, zdjęcia czy dyplomy. Nie mógł uwierzyć, że stracił tyle przez swoją głupotę.
Mógł
zostawić te kwiaty albo zaprosić ją do siebie i wtedy je podarować.
Mimo to wrócił zaślepiony emocjami. Nie wierzył, że można tak bardzo się
zakochać. W jej obecności czuł, że może przenosić góry. Dzięki
niej chciał być lepszym człowiekiem. Tylko marzył, by wyszło z tej
znajomości coś więcej niż przyjaźni. Akurat w tym momencie usłyszał
dźwięk przychodzącego sms-a. Od razu go przeczytał.
“Cześć!
Przepraszam, że musieliśmy się tak szybko dzisiaj pożegnać. Mateusz
jest nieugięty, nie da się go przekonać, by przedłużyć przerwę. Może
pójdziemy jutro razem do Domu Kultury? Z tego co mi wiadomo, szykują
koncert rockowy, a ty przecież kochasz ten typ muzyki!
Iga”
Podekscytowany tą propozycją, zgodził
się bez zastanowienia. Miał nadzieję, że usłyszy swój ulubiony kawałek
Nirvany “Come as you are” oraz kilka innych. Zresztą, sam koncert nie
był ważny. Liczył się fakt, że trafiła mu się najlepsza towarzyszka pod
słońcem.
Leżąc
na łóżku, rozmyślał, jak się potoczy jutrzejszy dzień. Czytał jeszcze
wiele razy tego samego esemesa i po dłuższej chwili sen go zmógł. W jego
śnie ukazało się życie, jakie chciał dzielić z Igą. Byli szczęśliwą
rodziną, mającą trójkę wspaniałych dzieci, które w mgnieniu oka
rozpoczęły dorosłe życie. Ojciec bardzo się cieszył, że jego potomkowie
chcą robić to, co on, czyli prowadzić Szkołę Nauki Jazdy.
W pewnym momencie się obudził. Był ranek, promienie wiosennego słońca oświetlały jego pokój. wprawiły go w dobry nastrój.
Korzystając
z porannej toalety, usłyszał wołanie mamy, która przypomniała mu o
zobowiązaniu. Błażej zapomniał o tym, że miał pomóc babci w
porządkowaniu ogrodu. Nie zastanawiając się dłużej, założył na siebie
pierwsze lepsze ubrania wyjęte z szafy i bez śniadania wybiegł z domu.
Dom
babci położony był kilka ulic dalej. Podczas pokonywania drogi otrzymał
wiadomość dziewczyny, z którą miał spędzić dzisiejszy wieczór: ‘’ Hejka! Mam nadzieję, że nasze plany są aktualne. Jeśli możesz, to wpadnj po mnie o 19. Buziaki!”
“Tak, wszystko aktualne. Nie mogę się doczekać, będę punktualnie. Całuję!”
Będąc już u babci, wziął do ręki grabki i bez zwłoki ruszył do pracy.
***
Podczas pracy nie mógł przestać myśleć o swojej wybrance. Cały czas odtwarzał wspomnienia, w
których występowała. To jak zjeżdżali na sankach. Jej uśmiech, wielkie
oczy oraz gęste loki otulające jego twarz, dzięki którym tak bardzo nie
odczuwał zimna. Kąciki ust same mu się unosiły. Nawet babcia zauważyła,
że jest cały w skowronkach, jednakże nie poruszała tego tematu.
Kiedy
skończył, pożegnał się ze staruszką i pognał do domu. W trakcie drogi
zastanawiał się, jak będzie wyglądał wieczór. Może ubierze koszule i
kupi te nieszczęsne, ulubione kwiaty, a może
lepsza będzie czarna koszulka z logiem ulubionego zespołu? Nagle stanął
przed pasami. Nie zamierzał przebiegać, ponieważ bał się, że tym razem
nie skończy się na śpiączce. Co by było, gdyby uderzył w niego początkujący kierowca?
Od
momentu wypadku zaczął inaczej patrzeć na świat. Na każdym kroku
widywał przygnębionych lub spieszących się ludzi. Nie rozumiał, gdzie
tak biegną. Życie mają tylko jedno, a oni zamiast delektować się chwilą,
skupiali się na dotarcie z punktu A do B, zrobienia tego, czego
oczekują inni i powrocie do domu, by tam dać upust swojemu smutkowi,
zmęczeniu czy samotności. Nie docierało do nich, że wystarczy chwila i
ich nie będzie. W każdym momencie mogło spotkać ich wielkie nieszczęście
i nie chodzi tu o utratę pracy,
rozwód czy niezadowalający standard życia. Śmierć czekała tuż za
rogiem. Wystarczyło być w nieodpowiednim miejscu oraz czasie. Stanął
przed drzwiami swojego domu. Wziął
trzy głębokie wdechy, uśmiechnął się i przekroczył próg. Szybko
przywitał się z rodziną i ruszył do sypialni. Zostały mu dwie godziny,
więc postanowił powoli zaczął się szykować. Wyciągnął z ogromnej szafy
czarną koszulkę, skórzaną kurtkę i ciemne dżinsy. Chciał pokazać, że
jest pewnym siebie, charyzmatycznym chłopakiem, a ten strój idealnie
komponował się z wyobrażeniem typowego “bad boy’a”.
Komentarze
Prześlij komentarz